Każdego dnia 1.3 mld osób spędza na Facebooku średnio 21 minut. Jakie są psychologiczne, społeczne i ekonomiczne konsekwencje fenomenu największego portalu do „łączenia ludzi”?
Anti social media – idea
Historyk kultury, profesor i medioznawca – Siva Vaidhyanathan – postanowił dokładnie przeanalizować Facebooka i jego wpływ na wiele aspektów naszego życia. Nie jest to książka, w której autor przedstawia jedynie swoje osobiste przekonania. Liczne badania, wyniki analiz i przyjęcie szerokiego kontekstu obserwacji sprawiają, że dostajemy istne kompendium grzechów Facebooka.
Anti social media – zalety
Wielowymiarowość
Patrząc na spis treści możemy od razu dowiedzieć się z jakich perspektyw autor będzie odnosił się do działań Facebooka. Przyjemność. Inwigilacja. Uwaga. Dobro. Protest. Polityka. Dezinformacja. Nonsens. Ta wielowymiarowość w spojrzeniu na największy portal społecznościowy sprawiła, że jeszcze dogłębniej i pełniej mogłem zrozumieć konsekwencje Facebooka w mikro i makro skali. Dodatkowo, wielowymiarowość perspektywy wprost uświadomiła mi poziom zagmatwania problemu – Facebook wraz z bagażem zalet i wad jest niezwykle trudny i skomplikowany do analizy.
Styl pisarski
Od samego początku zauważyłem, że autor dobrze radzi sobie z pisaniem. Jego momentami zabawne, zaskakujące czy kontrowersyjne pióro cały czas przyciągało moją uwagę. To ogromna zaleta, że mimo poruszania wielu trudnych zagadnień autor zdołał zrobić to w ciekawy i przyjemny dla czytelnika sposób. Dzięki temu czytanie książki łączyło dwa ważne dla mnie obszary: rozrywkę i wiedzę.
Merytoryczne argumenty
Gdy po raz pierwszy przeczytałem podtytuł książki („jak Facebook oddala nas od siebie i zagraża demokracji”) pomyślałem, że to zwykły chwyt marketingowy. Szokująca teza, która sprawi, że zaintrygowany czytelnik kupi książkę. Jednak wraz z upływem stron zauważyłem, że Siva nie rzuca słów na wiatr i każda jego teza jest uargumentowana. Autor, z pomocą licznej bibliografii i silnie merytorycznych argumentów, przekonał mnie do wielu swoich spostrzeżeń.
Anti social media – wady
Chaotyczny wstęp
Czytając wstęp miałem dość. Wyobraź sobie, że z każdego rozdziału książki oderwano kilka stron, wrzucono do blendera a następnie zmiksowano w nieczytelną papkę. Takie miałem odczucie, gdy brnąłem przez pierwsze 40 stron. Na szczęście moje subiektywne wrażenie szybko minęło po przejściu do pierwszego rozdziału. Jeśli skusisz się na tę książkę i będziesz miał podobne odczucie wobec wstępu, sugeruję czytać dalej – całość naprawdę jest tego warta.
Anti social media – podsumowanie
Książka bardzo mi się spodobała. Jest dla mnie niezwykle ważna – szczególnie w obecnych czasach, gdy popularność Facebooka osiąga apogeum. Cieszę się, że ją przeczytałem, bo dostarczyła mi nie tylko cennej wiedzy, ale także przyjemnej rozrywki.