Piątkową ciszę nocy przerywa syrena alarmowa. Zdezorientowani mieszkańcy Prypeci nie wiedzą co się stało. Boją się. Dopiero rankiem docierają do ich uszu informacje o awarii w elektrowni atomowej. Nikt nie był wtedy świadomy powagi sytuacji i jej tragicznych skutków. Skutków, które będą trwalsze niż ludzkie istnienia. Zapraszam do zapoznania się z recenzją „Czarnobylskiej modlitwy”.
Czarnobylska modlitwa – idea
Swiatłana Aleksijewicz postanowiła nie skupiać się, tak jak większość osób poruszających tematykę katastrofy w Czernobylu, na przyczynach tragedii, ale dogłębnie przeanalizować jej następstwa. Liczne rozmowy ze świadkami i ofiarami awarii elektrowni stanowią wstrząsającą relację o sile miłości, bezmyślnym bohaterstwie, presji środowiska politycznego i walce o normalne życie – za każdą cenę.
Czarnobylska modlitwa – zalety
Punkt wyjścia
Czytając „Czarnobylską modlitwę” doszedłem do wniosku, że awaria elektrowni i jej skutki są jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Stanowią one punkt wyjścia do opisu świadomości osób, które żyły w tamtym czasie. Autorka dość szczegółowo skupia uwagę czytelnika ich codzienności. Mam wrażenie, że właśnie codzienność stanowi medium pomiędzy postaciami książki a odbiorcami, dzięki czemu czytelnik ma szansę poczuć wyraźną więź z bohaterami.
Zgodna niezgoda
Większość bohaterów miało jedną wspólną cechę – nie byli w stanie zaakceptować tragicznej rzeczywistości. Dlaczego mają uciekać z domu, skoro wróg nie jest widoczny i namacalny? Jak wytłumaczyć babci, że zabójcze promieniowanie dotarło do nawet do jej przetworów w piwnicy? Co powiedzieć przesiedlonym dzieciom, które wiele lat po tragedii nie chcą dotknąć trawy w obawie, że jest napromieniowana? Niezgoda wobec tragedii uwidoczniła ogrom cierpienia, którego ofiary Czarnobyla doświadczyły.
Liczne refleksje
Książka porusza wiele kwestii dotyczących natury człowieka. Przemyślenia dotyczą zarówno mikro rzeczywistości, gdzie mamy do czynienia z konkretną osobą i jej zmaganiami, ale także makro rzeczywistości, gdzie poruszono kwestie upadku autorytetów (komu mamy wierzyć, skoro naukowcy się mylili a literatura i sztuka nie jest w stanie objąć rozmiarów tragedii*) czy przełomu w świadomości ludzi (to był gwóźdź do trumny Związku Radzieckiego*).
Czarnobylska modlitwa – wady
Książka zrobiła na mnie tak duże wrażenie, że nie jestem w stanie wskazać wad.
Czarnobylska modlitwa – podsumowanie
Nieczęsto trafiają w moje ręce książki, o których mam pewności, że długo będą w mojej pamięci. Swiatłana Aleksijewicz wykonała ogrom pracy docierając do ofiar katastrofy w Czarnobylu i przekonując ich, aby się jej zwierzyli. Dzięki temu otrzymujemy książkę, która prezentuje wydarzenia tamtych czasów z odmiennych, wartościowych dla czytelnika perspektyw.
* – to nie są cytaty, tylko podsumowania, które silnie wybrzmiewają z książki.