Czy chciałbyś żyć wiecznie? Recenzja „Futu.re”

 

Recenzja "Futu.re" - okładka I

Brutalna, intrygująca, pełna akcji… taka jest książka „Futu.re” Dmitra Glukhovskiego. Czytałem wcześniej jego „Metro 2033”, które tak bardzo mi się spodobało, że skusiłem się na kolejną książkę autora specjalizującego się w sci-fi. Czy było warto?

Recenzja „Futu.re”: Fabuła

Wyobraź sobie świat, w którym masz prawo żyć wiecznie. Największy wróg w dziejach ludzkości został pokonany – śmierć nie istnieje. Biologicznie wszyscy osiągają maksymalny wiek około 30 lat, potem ich ciało się nie starzeje. Wydawać by się mogło, że świat stworzony przez Dmitra jest wręcz idealny. Jednak w rzeczywistości posiada swą mroczną stronę: przeludnienie, wybuchające rebelie, kumulujące się zło… Główny bohater wystawiony jest na wiele trudnych prób, ale czy sobie poradzi?

Recenzja „Futu.re”: 3 główne zalety

1. Bohaterowie

Dużą zaletą autora jest umiejętność tworzenia wyrazistych bohaterów, którzy w czasie czytania stawali się mi coraz bliżsi. Wspaniale uformowany był główny bohater będący jednocześnie narratorem. Niewielu pisarzom udaje się tak wykreować bohatera, by czytelnik mógł się w niego wczuć. Tutaj każdy bohater – nawet poboczny – jest precyzyjnie określony i posiada „swoja duszę”.

2. Fabuła

Dmitry skonstruował trzymającą w napięciu fabułę, pomimo że książka ma ponad 600 stron ani przez moment nie odczułem znudzenia. Retrospekcja zastosowana w utworze nie tylko wzbogaciła akcję, ale również umożliwiła poznanie przeżyć bohatera z okresu dzieciństwa. Dzięki temu, podczas czytania moja więź z narratorem zaciskała się.

3. Finał książki

Zakończenie książki – tak samo jak w przypadku „Metra 2033” – było zadziwiające. Ostatnie strony obróciły akcję w kierunku, który mocno mnie zaskoczył. Jako, że uwielbiam takie zabiegi pisarskie, moje uznanie dotyczące kunsztu pisarskiego Glukhovskiego wzrosło. Gdyby powstała kolejna część „Futu.re” z pewnością po przeczytaniu ostatniej strony pobiegłbym do księgarni, by dowiedzieć się co stanie dalej.

Recenzja "Futu.re" - okładka II

Recenzja „Futu.re”: 3 główne wady

1. Styl opisywania akcji

Czytając książkę miałem mieszane uczucia. O ile w „Metrze” styl autora bardzo przypadł mi do gustu, o tyle w tej książce odczułem, że momentami Dmitry niedbale tworzy akcję, przez co gubiłem się podczas czytania. Miałem wrażenie, że ktoś nagle usunął linijkę lub dwie z tekstu – brakowało mi dokładniejszego opisu niektórych akcji. Jednak nie zaburzyło to odbioru całej książki.

2. Technologie świata przyszłości

Ze względu na sam tytuł powieści trochę rozczarowałem się przedstawieniem osiągnięć technologicznych przyszłych pokoleń, oczekiwałem, że wyobraźnia Glukhovskiego wykreuje urządzenia, wynalazki, które mnie całkowicie zadziwią. W książce interesująco przeplatają się wizje przyszłego świata z akcją, jednak osobiście uważam, że ciekawie byłoby zamieścić więcej opisów problemów, z jakimi muszą się zmierzyć nieśmiertelni ludzie.

3. Sceny przemocy

Oficjalny opis książki głosi, że autor ewoluował z chłopca, pisząc „Metro”, w mężczyznę, dzięki książce „Futu.re”. Odczułem tę różnicę. Nie bez powodu na okładce znajduje się informacja, że powieść przeznaczona jest dla dorosłych czytelników. W książce jest wiele drastycznych, brutalnych scen, uważam, że mogły zostać odrobinę złagodzone. Wychodzę z założenia, że aby wywrzeć ogromny wpływ na czytelniku nie jest konieczne sięganie po sceny pełne okrucieństwa.

Podsumowanie

Nie uważam się za konesera książek sci-fi, jednak moje wrażenia dotyczące tej powieści są bardzo pozytywne. Polecam tę pozycję wszystkim osobom (…które ukończyły 18 lat i nie odstraszają ich drastyczne sceny), ponieważ książka skłania do refleksji na temat przemijania, miłości, walki z ograniczeniami oraz wspinania się po szczeblach kariery. Dmitry Glukhovsky zaprasza nas do niesamowicie ciekawego i intrygującego świata przyszłości.

Czy chciałbyś żyć wiecznie? Po przeczytaniu „Futu.re” wiem jaka będzie moja odpowiedź, a Twoją – przedstaw w komentarzu.

  • Tytuł: Futu.re
  • Autor: Dmitry Glukhovsky
  • Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
  • Wydawnictwo: Insignis
  • Rok wydania: 2015

PS: Dając like’a wspierasz rozwój bloga – jeszcze tego nie zrobiłeś? Zapraszam na nasz „fanpejż” 🙂

Related posts