Recenzja „U ludzi”

Recenzja "U ludzi"

Podróżnik Marek Tomalik w książce „U ludzi” zaprasza czytelnika w daleką wędrówkę do miejsc, które znacząco odbiegają od naszej dzisiejszej codzienności. Czy będzie to podróż przyjemna, wartościowa i intrygująca? Zobaczmy!

U ludzi – idea

Marek Tomalik postanowił podzielić się swoimi podróżniczymi przeżyciami. Książka zawiera kilkanaście historii z mniej lub bardziej odległych krain. Pisarz nie ograniczył się tylko do samych opowiadań, ale także sięgnął po formę rozmowy/wywiadu z napotkanymi osobami. Wszystko po to, by jak najwierniej oddać otaczającą, nieraz egzotyczną, rzeczywistość.

U ludzi – zalety

Wszechobejmujący smutek

Biorąc pod uwagę okładkę, która przedstawia uśmiechniętą kobietę oraz cytat „w pamięci zostali ludzie, spotkania z nimi, zachwyt nad tym, co robią i jak to robią” spodziewałem się, że w środku książki będą na mnie czekały miłe, przyjemne historie. Bardzo się myliłem. Pisarz wyzbył się pokusy gloryfikacji egzotycznych lądów. Bez skrupułów obnażył liczne problemy i przeciwności z jakimi zmierzają się osoby, które tam zamieszkują. Nieraz historie spowodowały u mnie poczucie ogromnego smutku i goryczy. Jest to ważna zaleta książki.

Ciekawe przemyślenia

Treść książki wprost wskazuje, że Marek jest świadomym podróżnikiem, u którego kłębi się wiele wartościowych przemyśleń dotyczących spotykanych ludzi i odwiedzanych miejsc. Bardzo urzekł mnie autentyzm pisarza i to, że nie miał oporów, aby przedstawić swoich intrygujących refleksji.

Nawiązania historyczne

Niezmiernie spodobały mi się liczne nawiązania do historii regionów, które odwiedzał Marek. Dzięki temu mogłem nie tylko poznać te miejsca z punktu widzenia podróżnika, ale również zdobyć nieco szerszą perspektywę. Co ważne, przedstawiane fakty historyczne były raczej miłym urozmaiceniem książki niż jej dominującą częścią – sądzę, że dla osób nieprzepadających za historią nie będą one stanowiły nudnej przeszkody.

U ludzi – wady

Brak widocznych puent

Byłem nienasycony. Po przeczytaniu ostatniego zdania wielu historii towarzyszyło mi przekonanie, że czegoś brakuje. Że pomimo ciekawego opowiedzenia, historię pozbawiono podsumowania. Szczególnie widoczne to było podczas rozmów pisarza z muzykami. Miałem wrażenie, że Marek niezbyt wiedział, co chce za pomocą tych wywiadów przekazać czytelnikowi. Mocniej zarysowana puenta bez wątpienia wzbogaciłaby przedstawione historie.

Obcojęzyczna treść

Może to być efekt problemu nieuświadomionej wiedzy. Podróżnik, którego głównym sposobem komunikacji podczas wypraw jest korzystanie z angielskiego, może nieco zapomnieć o tym, że nie wszyscy znają ten język. Książka zawiera wiele anglojęzycznych treści, a dialogi jednej z historii są głównie po angielsku. Jestem przeciwnikiem założenia, że czytelnik sięgając po polską książkę zna jakiś język obcy. Uważam, że brak tłumaczonych anglojęzycznych treści jest solidną wadą tej książki.

Wątpliwe zdjęcia

Książkę postanowiono urozmaicić barwnymi zdjęciami. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie rozbieżności pomiędzy opisem zdjęcia, a tym co ono przedstawia. Na przykład ilustracja „targu przy jednej z wiosek na trasie do Pelling” pokazuje zbliżone ujęcie dwóch kobiet. Niewielką dziewczynkę w aucie podpisano jako „rdzenni Australijczycy w wiosce Kaltukatjara”.

U ludzi – podsumowanie

Czytanie tej książki było dla mnie ciekawą podróżą do świata, którego nigdy nie odwiedzę fizycznie (choćby dlatego, że jego część już przestała istnieć). Liczne refleksje – również te smutne – były dla mnie wartościową odskocznią od rzeczywistości, w której jednym z „poważnych” problemów jest brak zasięgu WiFi.

Related posts