Miałem wątpliwość, czy recenzować tę książkę. Na początku sądziłem, że może zainteresować tylko wąską grupę odbiorców. Ale zważywszy na to, że obecnie popularne jest „przebranżawianie” się na bycie programistą oraz na to, iż wiele znajomych osób poszukuje informacji na temat pracy w branży IT, postanowiłem, że warto, by ta recenzja się ukazała.
Zawód: programista – Idea
Maciej Aniserowicz starał się stworzyć kompedium wiedzy z branży IT. Dzieląc się własnym doświadczeniem próbował opisywać możliwe ścieżki rozwoju programisty, wyzwania czyhające na młodych adeptów programowania i trudności z jakimi borykają się doświadczeni specjaliści.
Zawód: programista – Zalety
Ciekawe przemyślenia
Spodobały mi się niektóre refleksje autora. Czasem zdarzało się, że byłem pozytywnie zaskoczony jego punktem widzenia – bez wątpienia przemyślenia Macieja poszerzyły mi dotychczasowe spojrzenie na wybrane kwestie IT. Niestety pisarz zawarł ich tak niewiele, że wszystkie mogłyby zmieścić się na jednej, góra dwóch stronach. A to zdecydowanie za mało, jak na blisko trzystustronicową książkę.
Dzielenie się doświadczeniami
Dużym plusem jest to, że autor szczerze postanowił podzielić się swoimi doświadczeniami pracy w branży IT. Maciej przedstawił błędy, które na różnych etapach życia zawodowego popełniał i wyciągał na ich podstawie wnioski oraz przestrogi dla innych. Sądzę, że dla wielu osób mogą to być cenne informacje.
Zawód: programista – Wady
Wątpliwy sposób udzielania rad
Maciej Aniserowicz wybrał najgorszy i najbardziej prymitywny sposób udzielania rad. Autor założył, że jest wszystkowiedzącym bogiem, po czym mówił wprost co czytelnik powinien zrobić. Taki sposób udzielania rad jest nieefektywny – zamiast wyjaśnić możliwości jakie są przed odbiorcą i przedstawić możliwe konsekwencje ich wyboru, „pisarz” maksymalnie spłycił omawiane zagadnienia. Na siebie – niczym wspomniany bóg – wziął możliwość podejmowania decyzji. Czytelnik został sprowadzony jedynie do poziomu wykonawcy woli autora. Żeby łatwiej to wyjaśnić posłużę się wymyślonym przeze mnie przykładem: przypuśćmy, że jestem dietetykiem i zamierzam udzielić rady odnośnie spożywania jabłek. Mogę zrobić to na dwa sposoby – wyjaśnić dlaczego warto jeść jabłka, jaki wpływ mają na organizm, kto powinien szczególnie zwracać uwagę na ten element diety i z czym może się objawiać ich brak w jadłospisie. Istnieje także druga, gorsza opcja – mogę po prostu powiedzieć: „jedz jabłka!”. I tak właśnie postąpił Maciej Aniserowicz.
Wątpliwa wartość merytoryczna rad
Przejdźmy od razu do przykładów.
Autor podjął się tematu nauki języka angielskiego. Jakiej rady udzielił? „(…) uzupełnieniem powyższych metod jest czytanie książek po angielsku. Przyznam, że sam nigdy nie przeczytałem ani jednej pozycji z literatury pięknej w języku innym niż polski, bo czas na taką lekturę traktuję jako sto procent relaksu. Ale zamierzam to zmienić. Po kilku pierwszych książkach pochłoniętych w ten sposób podobno nie ma już różnicy. Trzeba się tylko przyzwyczaić”. Omówmy ten fragment. Maciej, pomimo że nigdy nie przeczytał książki z literatury pięknej po angielsku udziela rady, by je czytać. Opierając się na nieznanych źródłach twierdzi, że po kilku przeczytanych książkach, będziemy w stanie czytać tak, że nie zauważymy, iż nie jest to nasz ojczysty język. Osoby, które mają za sobą trudy czytania obcojęzycznych książek pewnie łapią się teraz za głowę.
Jakiej rady Maciej udziela odnośnie łączenia pracy i studiów? „Na studiach można pracować na pół etatu, na luzie. Jak najbardziej realny jest zatem pakiet all inclusive. Oczywiście nie będzie łatwo, ale nie ma tak być!”. Czyli „na luzie” można łączyć pracę z nauką, ale nie będzie łatwo? To w końcu jak będzie? Pomijam już, że autor poświęcił zero miejsca na wyjaśnienie zalet i wad podjęcia wyboru, że będziemy łączyć pracę ze studiami. A jak wiadomo – wszystko ma swoje dobre oraz złe strony. Niestety książka Ci ich nie przedstawi i nie ułatwi świadomego podjęcia decyzji.
Ale to nie koniec wątpliwych rad. Jedziemy dalej! Autor postanawia udzielić wskazówki, jaki framework wybrać przy rozpoczynaniu swojej przygody z programowaniem. „Wypisz wszystkie frameworki, które rozważasz, i rzucaj monetą tak długo, odrzucając po jednym z nich, aż zostanie ten ostatni. Alternatywnie możesz w wyszukiwarce wpisać 'framework’ i wybrać pierwszy, który wpadnie Ci w oko”. W tym momencie opadły mi ręce. Takiej rady mogę sobie sam udzielić bez wydawania na książkę 49.90 zł.
Kolejna rada dotyczy sytuacji, w której pomimo wysyłania CV firma nie udzieliła Ci żadnej odpowiedzi. „To napisz ponownie z pytaniem: dlaczego? Mija kolejny tydzień i dalej nic? Napisz znowu, ale tym razem w inny dzień tygodnia. Serio! Masz dość zabawy w kotka i myszkę? Chwyć za telefon i zadzwoń!”. Mam dużą wątpliwość, czy takie działania są sensowne. Ale autor nie ma żadnych wątpliwości. W końcu jak, będąc bogiem, można się mylić? Oczywiście nie znajdziesz żadnego merytorycznego argumentu, który przemawiałby za tym, aby tak postąpić. Nie dowiesz się jakie potencjalne konsekwencje – te dobre i te złe – mogą Cię czekać, jeśli zaczniesz nachodzić firmy, do których Cię nie przyjęli. Katastrofa.
Wątpliwa pewność
„W tej książce nie daję rekomendacji, których nie jestem absolutnie pewien”. Sądzę, że nie jest to dobre podejście. Czy rzeczywiście, niezależnie od okoliczności, można być pewnym skuteczności rady? Czy możemy być pewni, że rekomendacja udzielona różnym osobom przyniesie każdej z nich taki sam, pozytywny rezultat? Patrzenie z tej perspektywy pozbawia wyjaśnienia wątpliwości, które mają odbiorcy. Nieraz odnośnie jakieś rady byłem bardzo ostrożny i towarzyszyły mi liczne niepewności. Autor jednak był stuprocentowo pewny udzielanych rekomendacji. Nie wyjaśniał moich wątpliwości – potraktował to jako temat tabu.
Wątpliwa unikalność treści
Oczekiwanie, że jakaś książka dostarczy treści wybitnych, rewolucyjnych i unikalnych w skali globalnej, jest oczekiwaniem często nierealnym. Aczkolwiek kilka takich książek istnieje. Natomiast w „Zawodzie: programista” jest ten problem, że treści nie tylko nie są jakoś niezwykle znamienite, ale również nie są unikalne względem samego autora. Miałem wrażenie, że poradnik w przeważającym stopniu powiela idee, które są dostępne na blogu Macieja. I tu pojawia się pytanie: skoro większość informacji została już w przeszłości opublikowana na blogu, to jaki jest cel wydania książki? Po co ktoś miałby wydać na nią pieniądze, skoro może za darmo poczytać wpisy Macieja?
Wątpliwy styl pisarski
Istny chaos! Bardzo się męczyłem czytając tę książkę. Zacząłem nawet myśleć, że autor napisał treść lektury na kolanie po czym natychmiast to wydrukował nazywając książką. Styl jest niedbały, niespójny, a struktura książki nieprzemyślana. Maciej prawdopodobnie zdaje sobie z tego sprawę, bowiem postanowił się obronić pisząc „powtarzam się, ale to dlatego, że nie wiem, od którego rozdziału zaczniesz czytać”. Efekt był taki, że czytając od deski do deski byłem notorycznie zirytowany. Jeśli istnieje szansa, że wielu czytelników będzie czytać wybiórczo rozdziały, to warto zamieścić krótkie, ustrukturyzowane podsumowania na ich początku lub końcu. Jeśli natomiast wymieszamy wszytko i będziemy się licznie powtarzać powodując u czytelnika poczucie chaosu to straci na tym inna grupa odbiorów – ci, którzy skrupulatnie i po kolei czytają rozdziały poradnika.
Chciałbym opisać dokładniej kilka innych wad tej książki (np. wątpliwe motywowanie – „(…) obiektywnie rzecz biorąc, naprawdę możesz wszystko”, wątpliwy język cytatów – raz napisane po polsku, raz po angielsku, a nawet jeden trafił się po… francusku), ale ta recenzja i bez tego jest już wystarczająco długa.
Zawód: programista – Podsumowanie
Mimo że darzę autora dużą sympatią, uważam, że książka, którą napisał jest dość słaba. Tym bardziej dziwią mnie liczne oceny przedstawiające zachwyt nad tą pozycją. Czy czas, kiedy zadowalamy się byle czym, obniżamy poprzeczkę pisarzom i ze względu na sympatie unikamy krytyki ich dzieł właśnie nadszedł? Książkę odradzam osobom ściśle związanym z IT – jest ogromna szansa, że nie dowiecie się z niej nic nowego. Być może początkującym programistom bardziej przypadnie do gustu.