Wchodzisz do sklepu chcąc kupić jakiś popularnonaukowy miesięcznik. Patrzysz uważnie na regał. Widzisz ogromną gamę magazynów. Wzrok Twój pada na „Wiedzę i Życie” oraz „Świat Wiedzy”. Który z nich wybrać? Nie wiesz? Sprawdziłem i porównałem oba. Zapraszam do pierwszej bitwy magazynów.
Bitwy magazynów: Wstęp
Aby porównanie miało sens, zdecydowałem się przeciwstawić sobie dwa zbliżone tematycznie magazyny: „Wiedza i Życie” oraz „Świat Wiedzy”. Pierwszy z nich jest obecny od wielu lat na polskim rynku, ukazuje się regularnie aż od 1926 roku i pomimo problemów na jakie natrafiał (spadki sprzedaży, chwilowe zawieszenie, zmiana właścicieli) przetrwał do dzisiaj. Natomiast historia „Świata Wiedzy” jest znacznie krótsza, pierwsze wydanie ukazało się w 2011 roku i dość szybko zdobyło serca ludzi łaknących wiedzy o otaczającym świecie stając się jednym z najlepiej sprzedawanych magazynów popularnonaukowych.
Bitwy magazynów: Struktura
-
„Świat Wiedzy”
Zawiera dokładnie 100 stron, z czego dziewięć to reklamy. Wymyślony przeze mnie wskaźnik wartości strony (cena/ilość stron bez reklam) wynosi około 6.5 grosza. Zwróciłem uwagę, że część reklam była tematycznie związana z obszarem działalności magazynu (reklamy książek, filmu o polskiej noblistce), jednak trafiły się też np. dotyczące suplementów dla osób z nieświeżym oddechem czy żelów do higieny intymnej.
-
„Wiedza i Życie”
Uboższy od „Świata Wiedzy” pod względem grubości. Zawiera 82 strony, z czego sześć to reklamy. Wskaźnik wartości pojedynczej strony wynosi aż 10.5 grosza – tyle średnio płacisz za każdą stronę bez reklam. Tematyka reklam dotyczyła bezpośrednio specyfiki miesięcznika. Były reklamy uczelni wyższych, książek – bez promocji nietypowych produktów, jak w „Świecie Wiedzy”.
Bitwy magazynów: Główny temat
-
„Świat Wiedzy”
„Jakie trucizny kryją się w naszym jedzeniu?” – na taki temat natrafisz, jeśli skusi Cię „Świat Wiedzy”. Magazyn postanowił przeznaczyć aż 12 stron na wyjaśnienie, jakie składniki jedzenia mogą powodować negatywnie zdrowotne skutki. Artykuł z pewnością jest ciekawy, a dodatkowo urozmaicają go wypowiedzi ekspertów, liczne zdjęcia oraz porównanie produktów pod względem szkodliwych składników – ze wskazówkami, jaka jest wobec nich alternatywa, by jednak nasza dieta była zdrowa. Autor starał się tak tłumaczyć przedstawiane zagadnienia, by nie stanowiły one przeszkód dla czytelników. Gdy któregoś dnia, będę miał ochotę na mrożoną pizzę – co czasem mi się zdarza – zastanowię się dwa razy, czy na pewno warto ją zjeść. Co się w niej kryje? Dowiedz się z artykułu!
-
„Wiedza i Życie”
Miesięcznik proponuje czytelnikom temat „In vitro przyszłości. Jak wyhodować sobie dziecko?”. Artykuł zajmuje sześć stron, połowę mniej, niż główny temat „Świata Wiedzy”. Jednak myślę, że pod względem ilości tekstu obie publikacje są podobne, bowiem „Wiedza i Życie” zawiera mniej grafik. Miałem mieszane uczucia czytając ten artykuł. Lubię rozumieć to, co czytam, lecz mimo starań, tutaj nie było to łatwe. Test zawiera wiele niewytłumaczonych dobrze terminów – hiperstymulacja, choroba neurodegeneracyjna, dystrofia mięśniowa, zespół Leigha, zmiany epigenetyczne, nadekspresja. Co prawda, pojawił się słowniczek, ale i on niewiele pomógł. Przykład wyjaśnienia trudnego terminu – „komórka prapłciowa – pierwotna niezróżnicowana komórka szlaku płciowego”. Z tego względu miałem wrażenie, że czytam hermetyczny «dostępny niewielkiemu kręgu wtajemniczonych» tekst.
Bitwy magazynów: Autorzy
-
„Świat Wiedzy”
Chcesz się dowiedzieć, kto napisał artykuł, który właśnie przeczytałeś? Nic z tego! W „Świecie Wiedzy” nie znajdują się żadne informacje o autorach tekstów, co najwyżej pojawia się wzmianka o konsultacji naukowej. Jestem ciekaw czym jest spowodowane ukrywanie tej informacji – teksty były przedrukowane z innych magazynów, autor się wstydził, czy może cała redakcja pisze każdy artykuł? Nie wiem, ale taki zabieg nie przypadł mi do gustu.
-
„Wiedza i Życie”
Każdy tekst zawierał informacje o autorze. Niektóre z nich miały nawet krótkie wyjaśnienie, kim jest autor. Często były to osoby związane z instytucjami naukowymi, uczelniami. Zwiększa to rzetelność tekstów – wiem, że został on napisany przez osobę, która prawdopodobnie dobrze zna się na danym temacie.
Bitwy magazynów: Styl pisarski
-
„Świat Wiedzy”
Już od pierwszych zdań artykuły przyciągają dużą uwagę. Bardzo często były rozpoczynane intrygującymi historiami, wypowiedziami ciekawych osób lub mocno postawionymi tezami. Teksty utrzymano w typowo popularnonaukowym stylu – niezależnie od tematu i ilości wiedzy (lub niewiedzy) czytelnika, uważam, że każdy mógł zrozumieć zaprezentowane zagadnienia. Czasem wiązało się to z uproszczeniem pewnych procesów, pojęć, ale myślę, że właśnie o to chodzi – by skomplikowane rzeczy tłumaczyć w przystępny sposób. Na pochwałę zasługują również intrygujące tytuły wykorzystujące techniki przyciągania czytelnika np. „10 najdroższych budynków na świecie”, „Jak zabezpieczyć metro przed terrorystami?”, „Baza ludzi umarłych”.
-
„Wiedza i Życie”
Czytając miałem wrażenie, że „Wiedza i Życie” wymaga zbyt dużo od odbiorcy. Słownik PWN definiuje przymiotnik „popularnonaukowy” jako „przedstawiający zagadnienia naukowe w sposób przystępny dla niespecjalistów”. Będąc przykładowym niespecjalistą w dziedzinie fizyki, chemii czy biologii, przyznaję, że ciężko było mi zrozumieć przedstawiane zagadnienia. Ze względu, że część artykułów była pisana bezpośrednio przez osoby związane z nauką (co ma również swoje zalety), budowa tekstów pozostawiała wiele do życzenia. Ciężko wymagać od fizyka, aby pisał dobre teksty. Notorycznie artykuły nie miały wstępu, zakończenia, nie było wiadomo, co autor chce za ich pomocą przekazać. Również minusem są, według mojego uznania, niezbyt interesujące tytuły, np. „Cztery gazy i koniec świata”, „Homeopatia”, „Kosmiczna agronomia”.
Bitwy magazynów: Podsumowanie
Obydwa magazyny mają swoje mocne i słabe strony. Jednak biorąc pod uwagę całość, myślę, że „Świat Wiedzy” sprawdził się lepiej od „Wiedzy i Życia”. Przede wszystkim spełnił swoją okładkową obietnicę „Odkrywasz – poznajesz – rozumiesz”. Sztuką jest przedstawienie zawiłych pojęć, tak, by wszyscy mogli je zrozumieć. Uważam, że droższy magazyn, „Wiedza i Życie”, poległ na tym polu. A szkoda, bo ma duży niewykorzystany potencjał. Zachęcam jednak do zapoznania się z obydwoma czasopismami, byś sam mógł ocenić, który przypadnie Ci bardziej do gustu. Masz podobne przemyślenia lub zupełnie się ze mną nie zgadzasz? Koniecznie podziel się tym w komentarzu!
PS: Dając like’a wspierasz rozwój bloga – jeszcze tego nie zrobiłeś? Zapraszam na nasz „fanpejż” ?