Trzy książki, które miały być wspaniałe, ale okazały się kiepskie

Trzy książki, które miały być wspaniałe, ale okazały się kiepskie

Mimo szczerych chęci nie byłem w stanie dotrwać do ich końca. Czasami są sytuacje, kiedy książka zamiast przyciągnąć czytelnika, robi wszystko, by zniechęcić go do czytania. Przedstawię Wam trzy książki, które okazały się być dla mnie ogromnym rozczarowaniem.

1. Kolekcja nietypowych zdarzeń

Kolekcja nietypowych zdarzeń

Aktor Tom Hanks postanowił zostać pisarzem. Nie była to dobra decyzja. Książka zawiera wiele opowiadań dotyczących nie tylko branży filmowej, ale również sytuacji zupełnie z nią nie powiązanych. Mógłbym przymknąć oko na niezbyt rozbudowany styl pisarski czy często drętwe dialogi. Ale jest jedna kwestia, bez której książka staje się dla mnie żmudną lekturą. Sens. Przeczytałem kilka opowiadań i wszystkie miały wspólny mianownik – brak sensu, puenty czy jakiegokolwiek podsumowania. Nie wiem co Tom Hanks chciał przekazać odbiorcy poprzez swoje historie. Niestety, ale nie dostrzegłem w przeczytanych opowiadaniach nic, co mogłoby stanowić dla mnie wartość.

2. Micro

Micro

To nie miało prawa się nie udać. W końcu twórca „Parku Jurajskiego” był cenionym pisarzem. A jednak. Skusiłem się na jego książkę „Micro” opowiadającą o świecie z perspektywy tytułowej skali. Początek książki był tak dynamiczny, że nie dopuszczałem do siebie możliwości jej porzucenia. Wraz z liczbą przeczytanych stron mój zapał jednak malał. Książka, pomimo ciekawych zwrotów akcji i interesujących bohaterów, ma jedną solidną wadę. Świat stworzony przez pisarza nie był dla mnie wiarygodny. Ważne jest to, aby czytelnik uwierzył w literacką rzeczywistość – nawet jeśli znacząco odbiega ona od realnego świata. Michael Crichton nie przekonał mnie do efektów swojej kreatywności. Dlatego po przeczytaniu połowy książki, bezpowrotnie odłożyłem ją na szafkę.

3. Nie opuszczaj mnie

Nie opuszczaj mnie

Książka nominowana do nagrody Bookera, której autor ma na koncie literackiego Nobla, powinna być ukojeniem każdego czytelnika. Ukojenie poczułem dopiero wtedy, gdy odłożyłem ją na bok. Niedoczytaną. Wszystko przez przerażającą liczbę niuansów. Książka pisana jest z perspektywy pierwszoosobowego narratora – dziewczyny żyjącej w szkole z internatem. Po przeczytaniu jednej trzeciej lektury byłem bardzo zmęczony licznymi drobnostkami, które w książce traktowano jako dominujące zdarzenia. Niepewne zerknięcie koleżanki. Niedokończone zdanie podczas dyskusji. Sądzę, że pierwsze sto stron można z powodzeniem poddać kompresji uzyskując wielokrotnie mniejszą objętość. O pozostałych stronach się nie wypowiem, bo nie byłem w stanie do nich dotrzeć. Szkoda.

A Ty jaką książkę ostatnio odłożyłeś na półkę niedoczytaną?

Related posts