O tym, dlaczego nie powinno się wyrzucać starych gazet, w jaki sposób stworzyć torebkę z papieru oraz dlaczego cisza nie jest pożądana w bibliotece rozmawiam z Bożeną Dyklą, która na co dzień pracuje w filii Magdalena Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gorlicach.
Kamil Bugno: Skąd pomysł, aby tworzyć z papieru?
Bożena Dykla: Z wykształcenia jestem plastykiem, zajmowałam się m.in. tkaniną dekoracyjną. Tkałam dywany, gobeliny, sumaki. Technika tkania jest mi znana, a materiał papierowy, ze względu na cenę, atrakcyjny. Można z niego zrobić m.in. torebki, ozdoby świąteczne, kwiaty, a nawet osłonki na doniczki. Decydując się na rozpoczęcie swojej przygody z papierem, kierowałam się również tym, by połączyć swoje hobby i umiejętności z pracą z dziećmi w naszej bibliotece.
– W jaki sposób tworzy się papierowe ozdoby?
– Przede wszystkim polega to na składaniu rureczek z gazet. Wystarczy niewiele: papier z gazet, patyczki z szaszłyków, klej i dużo cierpliwości. Najlepsze są dzienniki, ponieważ są miękkie. Z takich rureczek mogą powstać kosze, torebki czy wianki. Natomiast gdy złożymy gazetę w paseczek, możemy wykonać np. talerze. Dzieci to uwielbiają.
– Dzieciom spodobało się tworzenie papierowych ozdób?
– Tak. Przede wszystkim podczas wakacji i ferii dzieci mogą przyjść do biblioteki i pobawić się w tworzenie z papieru. Nasi mali czytelnicy, którzy już próbowali swoich sił w papierowych inspiracjach, na początku byli zdziwieni, że jest to takie pracochłonne i wymaga czasu. Pamiętam grupę chłopców, którzy najpierw śmiali się z proponowanych przeze mnie zajęć i nie byli w ogóle do nich przekonani. Dałam im materiały i powiedziałam, żeby zrobili prezenty dla swoich mam. I wie pan co? Po chwili zabrali się do pracy, a efekty końcowe były zdumiewające. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że poszło im lepiej niż dziewczynkom.
– Tylko gazety są wykorzystywane do robienia tych ozdób?
– Nie tylko. Jeden pan się kiedyś wystraszył, że niszczymy książki, by robić z nich ozdoby. Nieprawda. Używamy tylko rzeczy, które są przeznaczone na makulaturę. Nie lubię, jak się coś wyrzuca, dlatego każdy przedmiot wykorzystuję w sposób artystyczny, by stworzyć z niego coś nowego. Nawet z rolki po papierze toaletowym można zrobić fajną rzecz. Ostatnio zaczęłam prosić panie sprzątające w bibliotece, by nie wyrzucały ciekawych przedmiotów, ponieważ ja dam im nowe życie.
– Co inni sądzą o takich dekoracjach?
– Często przychodzący tutaj ludzie są zaskoczeni, że można zrobić wiele ładnych i ciekawych rzeczy, wykorzystując tylko stare gazety. Pamiętam wizytę norweskiego bibliotekarza, który przywiózł nam dwie książki: bajki dla dzieci po polsku i norwesku. Postanowiłam ofiarować mu jedną z moich papierowych torebeczek. I ku mojemu zadowoleniu — bardzo mu się spodobała. Posłużyła jako etui na telefon.
– Wokół tyle książek. Jak się Pani czuje wśród nich?
– Jestem w swoim świecie. Staram się przełamywać sposób myślenia, że w bibliotece musi być cicho. Pamiętam bibliotekę zakopiańską — gdy zaskrzypiała podłoga, pani bibliotekarka patrzyła groźnie znad swoich okularów, a ja, będąc wtedy dziewczynką, prosiłam dwie koleżanki, by chodziły ze mną i pomagały wypożyczać książki.
– Biblioteki są dzisiaj bardziej otwarte na ludzi niż dawniej?
– Tak. Lubię, gdy dzieci czują się swobodnie w bibliotece. Nie raz najmłodsi czytelnicy przychodzą do mnie z rodzicami i zaczynają biegać między regałami. Wtedy rodzice mówią: „Oj, nie biegaj, bo pani będzie krzyczała”. A ja im na to, żeby dziecko właśnie biegało. Ono potrzebuje swobody, poczucia, że w bibliotece może iść między regały, samodzielnie oglądać i wybierać książki. W przeciwnym razie będzie nieśmiało stało przy jednej szafce i wiele książek nie zobaczy.
– Polacy nie czytają książek?
– Ależ skąd. Z naszej biblioteki korzysta bardzo dużo osób. Zdarzają się sytuacje, że czytelniczki przychodzą prolongować książki, ponieważ tak im się spodobały, że poleciły je koleżankom. A tego statystyki już nie obejmują. Książki są bardzo drogie i nie wszystkich stać na ich zakup, dlatego sporo osób korzysta teraz z bibliotek.
– Książki zawsze były dla pani czymś ważnym?
– Ja zawsze je kochałam. Papier mnie przyciąga i dlatego dziwię się, że wiele osób woli czytniki elektroniczne. Jest mi smutno, gdy odciąga się dzieci od tego szeleszczącego papieru, a w zamian proponuje komputer. Czasem ten szelest może komuś nawet przeszkadzać, ale dla mnie jest wspaniały. W bibliotece jestem spełniona.