Ponad miesiąc temu ogłosiłem akcję „Poznaj swojego blogera!”, która zakończyła się właśnie dzisiaj. Zapraszam na jej szczere(!) podsumowanie.
1. Motywacja
Dlaczego zorganizowałem taką akcję? Jaki miałem w tym cel? Co chciałem osiągnąć? Jeśli czytasz mojego bloga, jest spora szansa, że zaglądnąłeś również do zakładki „O mnie”. Otóż znajduje się tam jeden akapit, który jest dla mnie wyjątkowo ważny. Pozwolę sobie go zaprezentować:
Gdy zakładałem bloga chciałem, by nie ograniczał się on jedynie do eksploracji literatury i rozważań na tematy czytelnicze, ale aby pozwolił również poznać osoby mające podobne zainteresowanie. Myślałem, że po umieszczeniu przytoczonej treści, będę miał częstszą okazję do spotkań innymi czytelnikami. Niestety tak się nie stało. Odzew był zerowy. Ktoś mógłby zapytać – nie wystarczy Ci poznanie osób przez Internet? Odpowiedź brzmi – już nie. Przez prawie dziewięć miesięcy istnienia bloga miałem styczność z wieloma osobami, które lubią czytać książki. Kontakt ten odbywał się głównie za sprawą portali społecznościowych. Jednakże przekazywanie myśli i emocji do kogoś poprzez wystukiwanie odpowiednich liter na klawiaturze przestało mi wystarczać. Chciałem czegoś więcej. Postanowiłem więc sam wyjść z inicjatywą takiego spotkania.
2. A jeśli inni też czują podobnie?
„Myśl globalnie, działaj lokalnie”. Mając na uwadze te słowa, zacząłem się zastanawiać, czy inni blogerzy również czują niedosyt spotkań z osobami, z którymi łączy ich zainteresowanie czytaniem. Doszedłem do wniosku, że jest spora szansa, iż odpowiedź będzie twierdząca. Postanowiłem nie ograniczać się tylko do mojego spotkania, ale zainicjowałem akcję, która miała zachęcić pozostałych blogerów do organizowania spotkań. Przedsięwzięcie składało z dwóch części – czasu zbierania zgłoszeń do uczestnictwa w akcji (1-20.07.2017 r.) oraz spotkań z czytelnikami (1-15.08.2017 r.). Stworzyłem grafikę, przygotowałem stronę z objaśnieniem zasad (którą możesz zobaczyć tutaj) i opublikowałem całość na wielu blogerskich grupach facebookowych. „Będzie super!” – pomyślałem. Jaki był efekt?
3. Początkowe trudności
Zainteresowanie było duże. W trakcie pierwszych trzech dni od rozpoczęcia akcji prawie dwieście osób odwiedziło przygotowaną stronę – jak na statystyki bloga, jest to spore osiągnięcie. Ale czy przełożyło się to na ilość zgłoszeń? Niestety nie. Zacząłem się niecierpliwić. Uznałem, że czekanie aż ktoś się zgłosi może się nie sprawdzić. Skoro taka strategia nie zadziałała, postanowiłem spróbować innej. Wysłałem prawie 70 zaproszeń do blogerów (oraz vlogerów). Zachęcałem w mailach, by dołączyli do akcji i zorganizowali podobne spotkania. Każde zaproszenie analizowałem pod względem popularności danego bloga – tak, by prawdopodobieństwo, że nikt nie zjawi się na spotkaniu było jak najmniejsze. Czekałem na pierwsze reakcje…
4. Jestem zainteresowany, ale nie jestem zainteresowany
Z maili, które otrzymałem zaczął wyłaniać się smutny obraz polskiej książkowej blogosfery. Część osób uznała, że akcja nie jest na tyle interesująca, by w ogóle mi odpisywać. Była też druga grupa blogerów. Początki maili z reguły zawierały same superlatywy w stosunku do akcji „ciekawy pomysł”, „widzę tutaj duży potencjał”, „gratuluję inicjatywy”, „bardzo chętnie wezmę udział”… Potem następowało kluczowe słowo „ale” i pozostała część wiadomości wyglądała następująco:
„Już to kiedyś robiłem. Wydarzenia, informacje na podobnych stronach, na FB. Nie przyszedł nikt. Pomysł fajny, ale czy nie porywasz się z motyką na słońce?”
„Nie sądzę jednak, żeby ktoś chciał się ze mną spotykać, bo i po co?”
„Nie jestem pewna, czy ktokolwiek miałby ochotę przyjść specjalnie dla mnie”
Większość odpowiedzi było w podobnym tonie. Obawiam się, że jako blogerzy książkowi nie wierzymy w siebie. Nie wierzymy, że inna osoba będzie nami na tyle zainteresowana, by zdecydować się przyjść na spotkanie. Gdy ktoś zapytał wprost, co zrobię, gdy nikt nie zainteresuje się moim spotkaniem, odpisałem:
„Wolę spróbować i ewentualnie żałować, że spróbowałem, niż wycofać się z powodów obaw. Właśnie o to chodzi, by pokonać strach. Jak nikt nie przyjdzie, no cóż, to pójdę sobie na gofry i świat się nie zawali. Natomiast gdy ktoś przyjdzie, to przekonam się, że jednak warto próbować”
Zastanawia mnie, jak to jest, że jako twórcy internetowi cały czas ryzykujemy bycie pominiętym – tworząc różnego rodzaju treści, nie mamy pewności, czy ktoś będzie tym zainteresowany – a tak bardzo wystrzegamy się podobnego ryzyka w świecie realnym? Najbardziej zdziwiło mnie to, że w zbliżonej formie odpisywały osoby, które chwaliły się ogromną popularnością na Facebooku, Instagramie czy Twitterze. Gdy przyszedł czas, że powiedziałem „sprawdzam”, okazało się, że lajki mają niewielkie przełożenie na rzeczywistość.
Nie chcę, by ktoś odebrał tego jako atak. Doskonale rozumiem wątpliwości większości osób – sam miałem podobne. Ale jednak wybrałem, że im nie ulegnę. Agnieszka Kalus z bloga www.czytambolubie.com podjęła identyczną decyzję. Gratuluję odwagi i dziękuję, że postanowiłaś dołączyć do mnie! 🙂
5. Relacja ze spotkań
Kraków, spotkanie z autorem blog-ksiazkowy.pl
https://www.facebook.com/BlogKsiazkowy/photos/a.1265166353522817.1073741828.1238758479496938/1464854533553997/?type=3&theater
„Obawy, że nikt się nie zjawi na moim spotkaniu okazały się… jedynie obawami. Osobiście byłem bardzo zaskoczony, że postanowiły przyjść aż cztery osoby. Spod Erosa Spętanego, znajdującego się na Krakowskim Rynku przeszliśmy nad Wisłę. Obserwując zachód słońca dzieliliśmy się swoimi odczuciami związanymi z książkami. Największe wrażenie zrobiły na mnie różnice w postrzeganiu literatury – zauważyłem, że dla każdego z nas ma ona swój unikalny odcień”
Poznań, spotkanie z autorką czytambolubie.com
https://www.facebook.com/Czytambolubie/posts/1503196046383764
„Przyszło kilkanaście osób, większości wcześniej nie znałam osobiście. Na samym początku ustaliliśmy, że zwracamy się do siebie po imieniu, żeby nie budować żadnych barier. Spędziliśmy ze sobą dwie godziny – w tym czasie rozmawialiśmy o książkach, blogowaniu, lekturach szkolnych, czytnikach, winie, dzieciach, pracy, jeździe na nartach i bolesnych upadkach, a także o wielu innych rzeczach. Kamilu, dzięki za pomysł! Myślę, że nie przesadzę, gdy napiszę, że bawiliśmy się świetnie.”
6. Zakończenie
Zbliżając się do końca postu, stwierdzam, że cel został osiągnięty – zarówno ja jak i Agnieszka poznaliśmy nowe osoby. Cieszę się, że pomimo wątpliwości jakie nam towarzyszyły do ostatnich chwil, zdecydowaliśmy się podjąć ryzyko.
Blogerze! Blogerko! Wiem, że wyjście zza ekranu komputera i konfrontacja oko w oko z czytelnikiem bloga jest niekomfortowe. Wiem, że niepewność ile osób przyjdzie na spotkanie – jest stresująca. Jednak spróbuj! To nowe wyzwanie. Otworzy nowe możliwości. Zainspiruje.
Czytelniku! Czytelniczko! Zorganizowanie czasu, by uczestniczyć w spotkaniu wymaga wysiłku. Ale warto go podjąć. Warto spotkać się z osobami, z którymi łączy Cię wspólna pasja – literatura. Może wniosą coś nowego do Twojego życia?
PS: W punkcie czwartym nie uwzględniałem osób, które odmówiły udziału w akcji ze względów miejsca zamieszkania lub wybranego przedziału czasowego – takich przypadków było bardzo niewiele.